Tym razem temat ciut luźniejszy. Mianowicie, jakiś czas temu popełniłem mały nadzór edukacyjno-artystyczny. Ola jest moją dziewięcioletnią (właściwie to od kilku dni już dziesięcioletnią) kuzynką. Podczas ostatniej wizyty u mnie, postanowiłem zorganizować jej kilka chwil zajęcia niekoniecznie sprowadzającego się do siedzenia przed telewizorem, czy też komputerem. Czasu nie było zbyt wiele, więc po przeglądnięciu moich gryzmołów w szkicowniku, niezwłocznie rozsypaliśmy na biurku kilka garści przyborów i przystąpiliśmy do zamierzonego procederu tj. do bazgrolenia.
Już kiedyś przepytywany przez Olę, w jaki sposób narysować to i owo, postanowiłem pokazać jej kilka narzędzi, a co za tym idzie śladów, jakie można za ich pomocą uzyskać. Zależało mi również, aby samo rysowanie / ilustrowanie miało kontekst i cel. Zakres tematyczny obraliśmy dosyć ogólny — zwierzak lub inny stwór. W krótkim czasie powstało kilka rysunków, spośród których wybraliśmy jeden i już po krótkiej chwili Ola była szczęśliwą posiadaczką zestawu własnego autorstwa wlepek… znaczy się naklejek — np. do przyozdobienia przydomowej rynny.
Kilka dni temu Ola obchodziła dziesiąte urodziny w związku, z czym sprezentowany jej został mały zestaw ilustratora, złożony z farb, pędzli, cienkopisów, szkicownika i kilku innych drobiazgów, które pomogą jej trwale i skutecznie upaprać sobie trochę ciuszków. Ażeby młodzieży nazbyt nie rozpieścić, dostała również zadanie. Otóż, ma sobie wybrać zwierzaka, następnie zgromadzić na jego temat materiały (zdjęcia, ilustracje, dowiedzieć się gdzie i jak żyje), aby później spróbować go rysować na różne, jakże wymyślne sposoby. Zadanie to było jednym z ćwiczeń, które przerabiałem w pracowni ilustracji — prowadzone przez dr Annę Machwic — które to ćwiczenie uważam za jedno z najciekawszych, i które z resztą bardzo dobrze wspominam.
Jeśli macie jakieś pomysły na zadania dla Oli, piszcie śmiało!
Ewentualne efekty postaram się oczywiście opublikować :)